Po zdobyciu Morskiego Oka Wulkanu Tongariro oraz zobaczeniu wulkanów Ngauruhoe oraz Ruapehu, postanawiamy sprawdzić, jak się ma czwarty wulkan z tej paczki, Taranaki. W przeciwieństwie do wspomnianej trójki, znajduje się on nieco dalej na zachód Nowej Zelandii. Z jego samotnym umiejscowieniem związana jest pewna maoryska legenda, którą oczywiście chętnie przytoczę.
Leniwe stopowanie
Ale po kolei. Jako że do przejechania mamy jedynie około 300 kilometrów, niespiesznie zbieramy się z naszego kempingu w Whakapapa, po drodze zahaczając o pracownię lokalnego maoryskiego artysty – efekty jego pracy możesz zobaczyć na poniższych fotkach.
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_1309178282966776260101081-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20200309_1600441110362791652043697-scaled.jpg)
Fajnie, fajnie, ale stop sam się nie złapie. Wyciągamy w końcu kciuka i niemal natychmiast zatrzymuje nam się młody i wesoły pracownik jednego z pobliskich ośrodków. Podrzuca nas pod ciekawą drewnianą rzeźbę Tyranozaura (?), skąd dwoma kolejnymi stopami docieramy do miejscowości New Plymouth – stąd wzdłuż oceanu prowadzi droga, która okrąża cały masyw Wulkanu Taranaki.
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_1333191015507283624634954-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_1358149081741538963517103-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_1514161766571857982672789-scaled.jpg)
Mamy szczęście! Pogoda jest na tyle dobra, że pozwala nam obserwować wulkan w całej okazałości. Dzień powoli chyli się ku końcowi, znajdujemy więc cel swojej wycieczki na dziś – darmowy kemping znajdujący się w małej miejscowości Opunake. Trzeba się jednak spieszyć, żeby zdążyć przed zmrokiem!
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20200224_1758044949149836250322583-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_2018358333449717773019635-scaled.jpg)
Pierwszy kierowca zadaje nam dosyć ciekawe pytanie – „Co sprawiło, że przyjechaliście do tej gównianej dziury?” Jak to co, chęć zrobienia ładnego zdjęcia i odpoczęcia od najbardziej turystycznych miejsc ? No ale dobra, koniec zwodzenia, przejdźmy w końcu do obiecanej legendy!
Braterski pojedynek
Taranaki przez wiele, wiele wieków żył wspólnie ze swoimi braćmi – wspomnianymi Tongariro, Ngauruhoe oraz Ruapehu – w centrum Wyspy Północnej. Niedaleko wulkanów znajdowała się Góra Pihanga – piękna, pokryta bujnym lasem. Nic więc dziwnego, że wszyscy górscy bogowie byli w niej zakochani.
Taranaki próbował przypodobać się Pihandze, ale do gry włączył się również Tongariro. Pomiędzy braćmi rozgorzała straszliwa walka – ziemia zaczęła się trząść, a niebo pokryło się ciemnymi chmurami. Ostatecznie Pihanga wybrała Tongariro, dlatego też dumny, zazdrosny i rozzłoszczony Taranaki postanowił opuścić krainę, w której doszło do upokorzenia go.
Dotarł do miejsca, w którym znajduje się obecnie, i postanowił odpocząć. W trakcie snu pojmano go i usidlono, przez co już na zawsze pozostał w tym samym miejscu.
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191222_2019405692566327209079413-scaled.jpg)
Na następny dzień z jego zbocza trysnął strumień i wypełnił skażony ślad, który Taranaki pozostawił po swojej wędrówce. Dało to początek rzece Whanganui, jednej z największych w Nowej Zelandii.
Wielu Maorysów wierzy, że pewnego dnia Taranaki powstanie i powróci, by ponownie zmierzyć się z Tongariro. Dlatego też profilaktycznie unikają mieszkania na terenach znajdujących się pomiędzy oboma braćmi ?
Nowozelandzcy rodzice
Wracajmy do teraźniejszości. Każdy kolejny złapany stop zawozi nas jedynie do kolejnej wioski, dlatego też czas mija, a my nadal nie jesteśmy w stanie dotrzeć do Opunake. Powoli robi się ciemno, gdy wtem na horyzoncie pojawia się nasze wybawienie – widać je na końcu poniższego filmu ?
Wybawcy nazywają się Deidre i Barry – nieco niepewni zatrzymują się, a po bliższym poznaniu proponują nocleg u siebie. Oboje są farmerami, a ich dzieci wyjechały już z rodzinnego domu, szukać szczęścia w większych miastach. Chętnie więc opowiadają nam o swoich zajęciach, rodzinie, podróżach i hobby. Pilnują, żeby niczego nam nie brakowało!
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1130084579183513061843217-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1126225646693804582019091-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20200309_1604271023549619891050934-scaled.jpg)
Następnego dnia los nie jest już dla nas tak łaskawy – pogoda się psuje i niweczy nasze plany dostania się bliżej wulkanu, którego szczyt tonie teraz w chmurach. Deidre podrzuca nas więc jedynie do Opunake, skąd okrężną drogą chcemy wydostać się z krainy Taranaki w kierunku Wellington – stolicy Nowej Zelandii (by tam spędzić święta Bożego Narodzenia).
Zwiedzamy jeszcze pospiesznie plażę i jedziemy dalej! Naszym kolejnym uprzejmym kierowcą jest… sąsiadka Deidre, Debi ? Kolejne zatrzymane auta doprowadzają nas do miejscowości Wanganui, gdzie będzie mieć miejsce kolejny niesamowity dla nas zbieg okoliczności.
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1142262522861751479230246-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1145473941015015630634862-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1424073189276588227998949-scaled.jpg)
Backpackersi po pińdziesiątce
Wbrew pozorom tytuł akapitu nie odnosi się do nas i do wódeczki, a do pary, którą spotykamy w Wanganui. Po dotarciu do tego miasteczka nie mamy nawet szansy zbytnio ogarnąć, co robić dalej, gdyż momentalnie widzimy przed sobą zaparkowanego kamperwana – jak się okazuje, są to Sue i Richie, którzy widząc nas, postanowili się zatrzymać i zaproponować nam podwózkę. No złoci ludzie!
Ale nadal nie wytłumaczyłem, skąd taki tytuł. Otóż nasi nowi przyjaciele opowiadają nam w drodze o swoich dzieciach, które zdążyli odchować oraz o swoich planach podboju Europy w 2020 roku [Zważywszy na sytuację z koronawirusem, plany musiały się niestety zmienić, o czym oczywiście w tamtym czasie nie mieliśmy pojęcia.] – jedynie z plecakami i wynajętym na miejscu autem. Ogólnie jest to para podróżników, więc mamy wiele wspólnych tematów i podróż mija nam szyyyybko ?
Jako że nie mamy sprecyzowanych planów noclegowych, chętnie korzystamy z propozycji Sue, aby przenocować w ogródku jej mamy. Mama jest nieco zaskoczona, ale chętnie udziela nam schronienia i już po chwili jemy wspólną kolację.
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191223_1851394441299907727360654-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191224_0920147651722765674683445-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191224_1031216531251017372490313-scaled.jpg)
![](https://www.endoftheworld.pl/wp-content/uploads/2020/04/img_20191224_1100034537271754287928721-scaled.jpg)
Rano ruszamy w dalszą drogę z całą ekipą i rozdzielamy się dopiero w Pahiatua – to małe miasteczko, które kryje w sobie niesamowitą historię związaną z Polską. Jaką? O tym dowiesz się w kolejnym wpisie ?