Autostopowe lekcje języka maoryskiego

Za co kochamy najbardziej autostopowanie? Za to, że za darmo? Nie tylko ? O wiele bardziej za to, że po drodze możemy się nauczyć mnóstwa przydatnych rzeczy. Na przykład, jak powiedzieć „cześć” po maorysku.


Lekcja nr 1. Witaj i żegnaj oraz miłości kupa.

Braedon & Jerome


Pierwsze nauki otrzymaliśmy od dwójki wyluzowanych Nowozelandczyków o maoryskich korzeniach. Pomogli nam wydostać się z Auckland, gdy zmierzaliśmy na półwysep Coromandel. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że mało kto tutaj mówi po maorysku, gdyż swego czasu raczej nie zachęcano do posługiwania się tym językiem. Trochę się już pozmieniało i teraz z kolei niektórzy wręcz naciskają, aby wprowadzić obowiązkowe lekcje w szkołach. My poznaliśmy cztery bardzo przydatne zwroty:

Kia ora! – najpopularniejsze pozdrowienie maoryskie; cześć, pa, ale również dzięki (odpowiednik angielskiego 'cheers’); dosłownie „bywaj zdrów”

ka kite anō – do zobaczenia

aroha – miłość; kochać

Oczywiście nie obyło się także bez brzydkich słów:

tūtae – czyli przysłowiowe gówno.

Tak na marginesie – gdy złapaliśmy na stopa Panią pracującą w informacji turystycznej, ochoczo pochwaliliśmy się nowonabytą znajomością maoryskiego. Pani z powagą odrzekła: „Don’t you tūtae on mountains!” (czyli: „Nie ważcie się srać w górach! „). W Nowej Zelandii jest to temat traktowany bardzo poważnie i na przykład na dwudziestokilometrowym szlaku górskim postawili aż pięć toalet. Papierzaka tu nie uświadczysz!

Rząd świeżych kibelków na górskim szlaku Tongariro. Codziennie sprzątane przez strażników parku narodowego!

Lekcja nr 2. Fakapapa.

Nie trzeba być geografem, aby zauważyć, że nazwy miejscowości w Nowej Zelandii często zaczynają się od „Wh”. Whangarei, Whakapapa, Whanganui. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Mogę was natomiast uratować przed fau pax, które popełniliśmy próbując czytać te nazwy z angielska.

Krzysiek (po zatrzymaniu autostopu): Czy jedzie Pan do Łangarej?

Pan: Gdzie? Aaaa, Fangarej! Wsiadajcie!

Prawidłową wymowę („Wh” = „f”) potwierdził nieco później sympatyczny Pan taksiarz, który przewiózł nas za darmo swoim taksobusem. Kierunek – Hahei. Przestrzegł nas również, że wymawiajac „ł” zamiast „f” szybko zostaniemy wzięci za Aussie, czyli Australijczyków.

I tak, dwa dni później spaliśmy w Fakapapa, a nie w Łakapapa.

Pole namiotowe w Whakapapa.

Lekcja nr 3. Ty, wy dwoje, grupo ludzi.

Kolejne tajniki języka rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii poznaliśmy próbując wydostać się z miasta Rotorua. Pomogła nam w tym pewna miła Pani, która jak się okazało na własną rękę postanowiła nauczyć się maoryskiego. Od niej dowiedzieliśmy się, że gramatyka wyróżnia tu trzy liczby: pojedynczą, „podwójną” oraz mnogą. Na przykład:

tēnā koe – cześć (mówiąc do jednej osoby)

tēnā kōrua – cześć (mówiąc do dwóch osób)

tēnā koutou – cześć (mówiąc do trzech i więcej osób)

Wyjaśniła nam również, że Kia Ora jako pozdrowienie spopularyzowała w 1984 roku telefonistka z Auckland, która w ten sposób witała się przy odbieraniu telefonu. W tamtych czasach język maoryski nie był jednak zbyt popularny, więc szybko wpłynęły na nią skargi i zażalenia. Telefonistka dostała zatem zakaz używania tego pozdrowienia i ostatecznie została zwolniona, co wywołało dość sporą aferę publiczną. Od tamtej pory Kia Ora stało się najpopularniejszym pozdrowieniem w Nowej Zelandii.

To już ostatnia lekcja maoryskiego podczas jazdy stopem (jak na razie). I choć tym językiem mówi tylko 125 tysięcy ludzi, Kia ora! zrozumie w Nowej Zelandii każdy, a tūtae pewnie zdecydowana większość ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *