Przyznajemy się bez bicia – na ten szlak trafiliśmy zupełnie przypadkiem, wcześniej nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy, że w Polsce istnieją meczety! Okazuje się, że nie tylko istnieją, ale i dwa z nich stanowią piękne zabytki Podlasia. Aby dobrze wczuć się w klimat tych miejsc, proponujemy Ci udać się na Szlak Tatarski Duży.
Szlak Tatarski Duży to licząca 57 kilometrów piesza trasa, dzięki której poznajemy historię obecności Tatarów w Polsce. Prowadzi z Sokółki, przez Bohoniki, do Kruszynian, a szlak oznaczony jest kolorem zielonym. Wszystkie te miejscowości można oczywiście odwiedzić jadąc samochodem, ale chyba nie o to w tej zabawie chodzi. Pokonując szlak pieszo, odkrywamy nie tylko historię, ale i piękne tereny Wzgórz Sokólskich i Puszczy Knyszyńskiej.
Dlaczego szlak nosi miano „dużego”? Otóż istnieje jeszcze 19-kilometrowy Szlak Tatarski Mały, ale nie mieliśmy jeszcze okazji poznać go bliżej.
Rys historyczny
Skąd obecność Tatarów w Polsce? Pierwszych śladów tatarskich osadników należy szukać pod koniec XIV wieku na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego (obecnej Litwy i Białorusi). Tatarzy wzięli nawet udział w słynnej bitwie pod Grunwaldem! W XVII wieku sytuacja osadników pogorszyła się, a rdzenna ludność zaczęła nieufnie patrzeć na wyznawców innej wiary. Dodatkowo kraj, toczony kolejnymi wojnami, nie miał pieniędzy, by opłacić żołd najemnych wojsk tatarskich. Te w większości przeszły więc na stronę turecką. Wydarzenia, znane pod nazwą „buntu Lipków”, opisane są w „Panu Wołodyjowskim”.
Po zdobyciu Baru, w którym stacjonowały tatarskie chorągwie, Jan III Sobieski na powrót przyjął Tatarów na służbę Rzeczypospolitej. Pozostała jednak kwestia wypłacenia zaległego żołdu. Jako że pieniędzy nadal nie było, Tatarzy otrzymali ziemie – i właśnie te pozostające w obecnych granicach Polski możemy zwiedzić, przemierzając Szlak Tatarski.
Szlak Tatarski Duży – Dzień 1.
Do Sokółki dostajemy się pociągiem z Białegostoku (gdzie wcześniej odwiedzamy naszą rodzinę). Szlak rozpoczyna się przy Dworcu PKP – choć przyznajemy, że mieliśmy problem z namierzeniem zielonej kropki. Ta znajduje się na jednym ze słupów przed budynkiem dworca. Zanim jednak zaczniemy wędrówkę, udajemy się do Muzeum Ziemi Sokólskiej przy ul. Piłsudskiego 2. Znajdziemy tam ekspozycję przedstawiającą dzieje tatarskiego osadnictwa na ziemiach Polski i Litwy. Naprawdę polecamy, zwiedzanie muzeum pozwala dobrze wprowadzić się w klimat szlaku. W sezonie letnim muzeum czynne jest od 9 do 16 (wtorek – piątek) i od 10 do 15 (sobota). Wstęp kosztuje: 8 zł (bilet normalny), 5 zł (bilet ulgowy) lub 4/2 zł (z Kartą Dużej Rodziny). A we wtorek wchodzimy za darmo! Wszystkie dane aktualne na luty 2022 r.
Będąc przed muzeum, warto zwrócić uwagę na monumentalną cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego, oddaną do użytku w 1853 roku. Stanowi przeciwwagę dla znajdującego się nieopodal kościoła pw. św. Antoniego Padewskiego. Jeśli dodamy do tego znajdującą się w mieście przed wojną synagogę, będziemy mieć ogląd na ogromną różnorodność wyznań i kultur zamieszkujących te tereny. Ta różnorodność będzie też doskonale widoczna w dalszej części szlaku.
Na zewnętrznej ścianie muzeum oraz w przymuzealnym parku (na specjalnie wyrzeźbionym kamieniu) znajdują się pamiątkowe tablice. Tę w parku postawiono z okazji 300., a na muzeum w 330. rocznicę osadnictwa Tatarów na Podlasiu.
Po zwiedzaniu czas ruszać w drogę! Nie no, żartujemy, najpierw byśmy coś podjedli. Na skrzyżowaniu ulic Mariańskiej i Grodzieńskiej, już na szlaku, znajdujemy Karczmę pod Sokołem. Dobre jedzenie, przyjemny wystrój – nam się bardzo podoba i smakuje.
W stronę Bohonik
Ok, teraz już naprawdę idziemy. Opuszczając Sokółkę wzdłuż ulicy Kresowej, zgadujemy się z panem idącym do domu w Malawiczach Górnych. Opowiada nam o dużej liczbie dzikich zwierząt występujących na tych terenach – w to nam graj! Przy przejeździe kolejowym rozdzielamy się z naszym towarzyszem i odbijamy w prawo – na Szyszki i potem Drahle. Tym samym wchodzimy na dużo spokojniejszą drogę – teraz już wzdłuż pól kukurydzy (i wytwórni betonu) spokojnie docieramy do Bohonik.
W Bohonikach odnajdziemy 4 miejsca, których za nic nie powinniśmy przegapić – meczet, stary mizar, cmentarz pod wsią i Dom Pielgrzyma. Omówimy je po kolei.
Co zobaczyć w Bohonikach?
Największą atrakcją Bohonik jest oczywiście meczet, znajdujący się w centrum wsi. Nie jest to oryginalny budynek z czasów nadania wsi przed króla Sobieskiego, ten prawdopodobnie spłonął. Obecny pochodzi z końca XIX wieku, prawdopodobnie z 1873 roku. Składa się z 3 części – przedsionka (gdzie zostawiamy obuwie), żeńskiej (tzw. „Babiniec”) i męskiej. W części męskiej znajdują się oczywiście zarówno mihrab (wnęka wskazująca Mekkę) i minbar – kazalnica. Meczet w Bohonikach, razem z meczetem w Kruszynianach, w 2012 roku zyskał status pomnika historii.
Aby zwiedzić meczet, należy zadzwonić na numer podany przed wejściem. My mamy to szczęście, że po przybyciu na miejsce spotykamy panią Eugenię Radkiewicz, która opiekuje się świątynią. Wstęp kosztuje nas 5 zł (wrzesień 2020 r.), a w zamian, poza wejściem, otrzymujemy opowieści pani Eugenii o islamie, meczecie i Bohonikach. Co tu dużo mówić – będąc na Szlaku Tatarskim, to miejsce zwyczajnie trzeba odwiedzić.
Pani Eugenia oferuje również noclegi w swoim domu naprzeciwko meczetu – z propozycji, po małym targowaniu, ochoczo korzystamy.
Mizary i Dom Pielgrzyma w Bohonikach
Drugim punktem jest mizar (czyli muzułmański cmentarz), który mijamy w drodze na drugą z nekropolii. Łatwo go nie zauważyć, gdyż jedyną informacją jest tabliczka znajdująca się na ogrodzonym terenie. Mogiły odkryto tu dopiero w latach 80. XX wieku, są one jednak praktycznie niewidoczne. Warto jednak wiedzieć, że to właśnie tutaj prawdopodobnie znajdował się oryginalny meczet.
Znacznie bardziej znany i częściej odwiedzany jest drugi cmentarz, który znajduje się na wschód od Bohonik – znajdziemy tu niesamowity miks nagrobków pisanych cyrylicą, językiem arabskim i polskim. To właśnie tutaj pochowane są muzułmańskie ofiary kryzysu na polsko-białoruskiej granicy z przełomu lat 2021/2022.
I ostatni punkt – Dom Pielgrzyma, na mapach opisany jako „U Mohameda”. Funkcjonuje tu restauracja, w której możemy spróbować lokalnych i tatarskich przysmaków. Odwiedzając lokal, koniecznie trzeba wejść do środka – znajduje się tu mała wystawka strojów tatarskich. Przed wejściem z kolei umieszczony jest kamień upamiętniający nadanie ziem Tatarom w Bohonikach, Malawiczach Górnych i Drahlach w 1679 roku.
Szlak Tatarski Duży – Dzień 2.
Początek drugiego dnia wędrówki to wspomniany wyżej spacer na cmentarz i tatarski śniadanio-obiad. Odpowiednio posileni, zakładamy plecaki i opuszczamy Bohoniki. Kierujemy się Talkowszczyznę, przechodząc przez Bobrowniki, Starą Kamionkę i Wierzchlesie. Szczególnie ta ostatnia wieś skrada nasze serce – zabytkowa drewniana zabudowa i kolorowe wykończenia domów przywodzą na myśl znajdujący się nieopodal Szlak Otwartych Okiennic. W Wierzchlesiu znajduje się również sklep, w którym uzupełniamy zapasy i pod którym robimy sobie przerwę na posiłek i drzemkę.
Opuszczając wioskę, wchodzimy w Puszczę Knyszyńską. W 1988 roku utworzono tutaj park krajobrazowy, w puszczy znajdziemy również ponad 20 rezerwatów. Na Podlasiu wielkością ustępuje jedynie Puszczy Białowieskiej.
Idąc granicą Puszczy, w wiosce Klin (hehe) spotykamy drogę wojewódzką 676 Białystok – Krynki. Chcąc nie chcąc, następne 2 kilometry przemierzamy wzdłuż dosyć ruchliwej ulicy. Towarzyszy nam powoli zachodzące słońce, a to oznacza, że czas rozejrzeć się za noclegiem. W wiosce Stare Trzciano napotykamy okazały stary jesion, na którym znajduje się tabliczka. Upamiętnia ona wydarzenia z 22 czerwca 1941 roku – to wtedy hitlerowskie Niemcy zaatakowały Związek Radziecki (pod okupacją którego znajdowała się wtedy wieś). Nieco dalej docieramy do skrzyżowania w Talkowszczyźnie – byłym tatarskim folwarku. Podziwiając kolejne drewniane zabudowania, wchodzimy z powrotem w las.
Sytuacja staje się problematyczna – Talkowszczyzna wydaje się wymarła, nie widzimy szans na nocleg, a przed nami kilka kilometrów drogi przez puszczę. Na szczęście natrafiamy na leśną polanę z niewielką zadaszona ławeczką – to tutaj postanawiamy rozbić namiot i spędzić noc. I to jaką noc! Zarówno sarny, jak i jelenie zapewniają nam niezapomniane przeżycia dźwiękowe.
Szlak Tatarski Duży – Dzień 3.
To właśnie dzisiaj mamy zamiar dotrzeć do Kruszynian, gdzie kończy się nasz szlak. Z namiotu zbieramy się jak to my – niespiesznie. Obok naszego noclegu znajduje się Makarowy Krzyż – postawiony tu przez Jana Makara w 1905 roku, po powrocie z Sybiru. Przed nami wędrówka leśnymi drogami, polnymi ścieżkami i okazjonalne odwiedzanie wiosek, w których znajdujemy kolejne drewniane chaty. Tutaj naprawdę można się poczuć, jakbyśmy podróżowali wehikułem czasu! Mijamy też stare kapliczki i pamiątki po Powstaniu Styczniowym. Ale najdziwniejsza „atrakcja” dopiero przed nami. Mowa o Wierszalinie, czyli niedoszłej stolicy świata.
W latach 20. XX wieku, w obliczu kryzysu tożsamości narodowej i religijnej, na Podlasiu pojawiło się mnóstwo samozwańczych proroków. Jednym z nich był Eliasz Klimowicz – prosty chłop z pobliskiej wsi Grzybowszczyzna. W latach 30. zaczął wznosić osadę Wierszalin, tytułując ją „nowym Jeruzalem”. Znany pod imieniem „Ilja”, głosił nadchodzący koniec świata. Dzięki rosnącej popularności i opowieściach o cudach czynionych przez Ilję, prorok pozyskiwał fundusze i realizował plan wzniesienia nowej stolicy świata. Niestety dla Eliasza nadeszła wojna – prawdopodobnie wywieziono go wtedy w głąb ZSRR, gdzie zmarł. Do dzisiaj zachowały się drewniane zabudowania Wierszalina, w tym dom proroka.
W ruinach świątyni, którą w Werszalinie budował prorok, w 2013 roku wybudowano „świątynię monoteistyczną świata”. Autorem projektu jest nadleśniczy z Krynek, a samo miejsce wzbudza mieszane uczucia. Z jednej strony, poznajemy podstawy 5 głównych religii monoteistycznych – katolicyzmu, prawosławia, judaizmu, islamu i protestantyzmu; czujemy tajemniczy klimat tego miejsca. Z drugiej strony, nadleśnictwu zarzuca się profanację zabytku i brak zgodności z prawdą historyczną.
Ostatnia prosta do Kruszynian
Zostawiamy za sobą Wierszalin i kontynuujemy nasz marsz w poszukiwaniu drugiej zielonej kropki, oznaczającej koniec szlaku. Mijamy Nietupę, czyli kolejny majątek tatarski i docieramy do Sannik. Wieś składa się praktycznie z samych starych drewnianych chałup, dzięki czemu czujemy się, jakbyśmy nagle cofnęli się o kilkadziesiąt lat! Niesamowity klimat, a sama wioska wydaje nam się praktycznie wymarła.
Sanniki znajdują się tuż przed Kruszynianami, dlatego też po niedługiej wędrówce szutrówką/zniszczoną asfaltówką dostrzegamy tablicę z nazwą miejscowości. Dzień chyli się już ku końcowi, meczet zostawiamy więc na kolejny dzień i udajemy się prosto na koniec szlaku. I jest! Upragniona zielona kropka, znajdująca się tuż za przystankiem autobusowym.
Szukając miejsca do spania, trafiamy na noclegi „Na Końcu Świata”. Nazwa, o dziwo, bardzo nam przypasowała 🙂 A i miejsce na namiot się znalazło. Poza tym gospodarze prowadzą również restaurację, w której nie tylko zjemy podlaskie i tatarskie smakołyki, ale i spróbujemy nagradzanych nalewek. A całość utrzymana jest w klimacie starej ludowej chaty, w to nam graj! Jemy, raczymy się nalewką „Listkowiak” i zbieramy się do spania. To był długi dzień!
Aaaaa, byśmy zapomnieli! Naprzeciwko restauracji znajduje się najdziwniejszy bankomat, jaki w życiu widzieliśmy. Nie będziemy zdradzać szczegółów, ale potwierdzamy – bankomat działa! 🙂
Kruszyniany – tatarska perła Podlasia
Kruszyniany również zostały osadzone przez Tatarów na mocy nadania Jana III Sobieskiego z 1679 roku. To tutaj osiadł pułkownik Samuel Murza Krzeczowski, który uratował życie króla w bitwie pod Parkanami w 1683 roku. Podobnie jak w Bohonikach, największą atrakcją Kruszynian jest meczet i zabytkowy cmentarz. Zajmijmy się tym pierwszym.
Obecny meczet w Kruszynianach zbudowany został na miejscu pierwotnego, na przełomie XVIII i XIX wieku. Jak już wspomnieliśmy, ma status pomnika historii. Podobnie jak meczet w Bohonikach, posiada część żeńską, męską (z mihrabem i minbarem). Charakterystycznym elementem są natomiast dwie wieże, które upodabniają go do okolicznych kościołów. To efekt tego, że świątynię w Kruszynianach (podobnie zresztą jak tę w Bohonikach) budowali lokalni cieśle – a ci raczej nie byli doświadczeni w budowaniu meczetów 🙂
Zwiedzanie odbywa się na podobnych zasadach, jak w Bohonikach – płacimy 5 zł, a gdyby budynek był zamknięty, należy zadzwonić na podany przy wejściu numer telefonu. Oprowadzaniem zajmuje się pan Dżemil Gembicki – niesamowicie obeznany w temacie przewodnik, który w przystępny i często żartobliwy sposób przedstawia historię meczetu i Tatarów w Kruszynianach.
Za meczetem znajduje się zabytkowy cmentarz muzułmański, na którym najstarszy odczytany nagrobek pochodzi z 1699 roku! Starsze inskrypcje są już niestety zatarte. Spacer po cmentarzu stanowi niesamowitą podróż w przeszłość i otwiera oczy na różnorodność religijno-kulturową od wieków występującą w Polsce.
Szlak Tatarski Duży – podsumowanie
Z Kruszynian do Białegostoku wracamy PKS-em. Siedząc w autobusie, powoli przerabiamy to, co wydarzyło się przez ostatnie 3 dni. Jeszcze nigdy tak blisko nie doświadczyliśmy kultury muzułmańskiej w Polsce, mimo że podlascy Tatarzy zatracili już swój oryginalny język czy nazwiska. Wyprawa Szlakiem Tatarskim – meczety, prawosławne kapliczki, katolickie krzyże, niedoszła stolica świata, podupadające drewniane chałupy – po tym wszystkim czujemy się, jakbyśmy odbyli jakąś zwariowaną podróż w kulturalnej sokowirówce.
Nie dajmy więc sobie wmówić, że Polska to kraj zamknięty i niegościnny. Polacy to wspaniały naród, pełen różnorodności, bogatej historii i przeplatania się kultur. A wyprawa Szlakiem Tatarskim tylko nas w tym przekonaniu utwierdziła.
Jeśli ten artykuł Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?
A poniżej nieco więcej zdjęć z wędrówki Szlakiem Tatarskim: