Szlak Karpacki: Krasiczyn (Pogórze Przemyskie – część 2)

Kontynuujemy przygodę z Pogórzem Przemyskim. W tym wpisie odwiedzimy jeden z najpiękniejszych zabytków podczas naszej wyprawy przez Szlak Karpacki: Krasiczyn, a w nim monumentalny zamek i piękny park. Doczołgamy się również pod Przemyśl, gdzie czeka nas spotkanie z przyjacielem. Poprzednią część naszych przygód znajdziesz TUTAJ – dzięki niej dowiesz się, jak znaleźliśmy się w Olszanach, skąd wyruszamy na trasę w piątym dniu naszej wędrówki.


Przeczytaj również: Szlak Karpacki – najdzikszy szlak w Polsce


Szlak Karpacki: Krasiczyn – dzień 5

Piąty dzień wędrówki wita nas ciepłem i słońcem. Dzisiaj mamy przejść jedynie 13 kilometrów pod Przemyśl. Po drodze zwiedzimy zamek, a szlak oferuje praktycznie tylko jedno podejście – zapowiada się więc przyjemny spacerek. Szlak oczywiście bardzo szybko uświadamia nas, że nic o nim nie wiemy, oferując nam kolejne batalie z naturą.

Pierwszy kilometr to spokojny marsz po asfalcie – do czasu, aż szlak odbija w lewo na niepozorną ścieżkę w pobliże Sanu. Z pewnością za chwilę będziemy mogli z bliska podziwiać tę majestatyczną rzekę, spokojnie spacerując wśród zieleni! Taaa, jasne… rzeczywiście rzeka jest bliziutko, natomiast co do zieleni – jest jej ODROBINĘ za dużo. Mówiąc ściślej – pokrzywy sięgają nam do głowy, a po ścieżce i szlaku nie ma śladu. Zdajemy się więc na mapę w aplikacji i ruszamy powoli przed siebie, wcześniej opatulając się od stóp do głów. Torujemy sobie drogę kijkami, bluzą – co kto ma pod ręką.

Szlak Karpacki: Krasiczyn
Selfie z motylem ze „szlaku” 😀

Na domiar złego nie możemy trzymać się nawet tego wyimaginowanego szlaku z aplikacji – prowadzi przez tereny kompletnie niezdatne do przejścia. Postanawiamy więc odbić nieco w prawo, co wiąże się z wdrapywaniem na dziko na strome zbocze. Gdy w końcu udaje nam się przedrzeć w pobliże cywilizacji, okazuje się, że cywilizacja oddzielona jest od nas płotem. Co mamy zrobić? Cofamy się wzdłuż niego, licząc na jakiś prześwit – oznacza to dla nas kolejne bitwy z naturą – tym razem gałęziami drzew i zwalonymi pniami. Aż nagle…

Ratunek!

Napotykamy na opuszczoną chatkę – zarośniętą, podniszczoną. Coś niesamowitego! W środku kominek, gazety, krzesła – jakby jeszcze niedawno ktoś tu mieszkał. Otoczenie zewnętrzne jednak nie pozostawia wątpliwości – dostać się tutaj jest praktycznie niemożliwością. Oznaczałoby to przedzieranie się przez gęstą sieć drzew i krzaków. Po chwili zadumy wracamy do poszukiwania dogodnego przejścia – i jest! Przez pole należące do jednego z domów udaje nam się dostać na asfaltową drogę, przed którą nagle pojawia się… oznakowanie szlaku. Skąd przyszedł i w którym momencie naszego kluczenia postanowił zniknąć? Nie mamy pojęcia, fakt jest taki, że nijak się on ma do tego, co narysowane jest na mapie.

Szlak Karpacki: Krasiczyn
Wspomniana, opuszczona chata

Śliwnica, bo do tej wioski udało nam się przedrzeć, oferuje nam cudowny spektakl – bociany! Nie jeden, nie dwa, a trzy! Są tak blisko nas – siadają na dachach pobliskich domów, majestatyczne fruwają nad naszymi głowami – coś absolutnie pięknego. Zauroczeni tym widokiem, powoli zbliżamy się do kolejnego bliskiego spotkania z Sanem. Tym razem jesteśmy już pełni obaw.

Szlak Karpacki: Krasiczyn
Bociaaaaaanki <3

Na szczęście tym razem „jedyne”, co oferuje nam szlak, to błoto i mokre łąki. Dzięki temu nieco sprawniej udaje nam się pokonywać kolejne metry. Po raz pierwszy zauważamy też wieże zamku w Krasiczynie – taki widok będzie nam towarzyszył coraz częściej, w miarę zbliżania się do wioski.

Szlak Karpacki: Krasiczyn

Do Krasiczyna docieramy z absolutnie przemoczonymi butami, ubłoconymi stuptutami i spodniami oraz zabrudzonymi bluzami i kurtkami. W ogóle wyobraź sobie, drogi Czytelniku, chodzenie w kurtce przy żarze lejącym się z nieba… Tego niestety często wymagał od nas szlak lub jego mali mieszkańcy. Tak czy siak, namierzamy publiczną toaletę, w której mamy okazję się przebrać i nieco ogarnąć. W końcu do takiego pałacu wypada wejść jak człowiek!

Udaje nam się spokojnie zdążyć przed pełną godziną, kiedy to możliwe jest zwiedzanie z przewodnikiem (więcej na ten temat znajdziesz na stronie Zamku TUTAJ). Pałac i otaczający go park to coś niesamowitego – aż wstyd nam, że nigdy wcześniej o nim nie słyszeliśmy. Cieszymy się natomiast, że dzięki szlakom możemy odkrywać takie polskie perełki.

Szlak Karpacki: Krasiczyn
Zamek w Krasiczynie – wejście główne

Trochę historii

Pierwszy zamek w Krasiczynie powstał pod koniec XVI wieku, jego fundatorem był Stanisław Krasicki, starosta przemyski. Dopiero jednak jego syn, Marcin, przekształcił budowlę w monumentalny pomnik polskiego renesansu, który (w nieco oczywiście zmienionej formie) możemy podziwiać do dziś. O pozycji zamku niech świadczy fakt, że gościli w nim polscy królowie: Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz i August II.

Zamek w Krasiczynie
Zamek, a w tle dalsza część naszej wędrówki (tam, gdzie widać słupy)

Po bezpotomnej śmierci ostatniego z dziedziców Krasickich, zamek trafił finalnie w 1835 roku w ręce księcia Leona Sapiehy. To właśnie tutaj urodził się kardynał Adam Stefan Sapieha, czyli słynny „Książę Niezłomny”. Zamek przetrwał również obie wojny światowe, choć podczas tej drugiej został doszczętnie zrabowany przez stacjonujące tu wojska radzieckie. Co ciekawe, to właśnie tutaj kręcono propagandowy film „Wiatr ze Wschodu”, w którym to ZSRR tłumaczyło swoją agresję na Polskę we wrześniu 1939 roku. Jeśli ktoś jest zainteresowany produkcją, to udostępniamy ją poniżej. Nawet losowo przewijając film, można wychwycić sceny kręcone w zamku.

Obecnie zamek należy do Agencji Rozwoju Przemysłu, jednak trwa spór między państwem a Michałem Sapiehą o faktyczny stan prawny nieruchomości. Dlatego radzimy odwiedzić zamek czym prędzej, być może w przyszłości nie będzie to już możliwe.

Szlak Karpacki: Krasiczyn – architektura

Zamek zbudowany jest w stylu renesansowo-manierystycznym. Posiada dziedziniec i cztery baszty – Boską, Papieską (zwieńczoną kopią korony papieża Klemensa VIII), Królewską oraz Szlachecką (zwieńczoną kopią korony Zygmunta III Wazy).

Duża część elewacji zamku pokryta jest piękną dekoracją sgraffitową. Wynika to z faktu, że przy projektowaniu zamku brali udział również artyści włoscy. Ale dość teorii – zobacz, jak to pięknie wygląda 🙂

Szlak Karpacki: Krasiczyn
Dekoracje sgraffitowe – to te takie „cegiełki” na murze 🙂

Z innych architektonicznych ciekawostek – nad główną bramą znajduje się reprezentacyjna Wieża Zegarowa. Dziedziniec natomiast ozdobiony jest z dwóch stron pięknymi krużgankami. Jak dla nas – zwyczajnie trzeba to miejsce odwiedzić i się zachwycić!

Trzeba iść dalej…

Po zwiedzeniu zamku chwilę odpoczywamy, delektując się lodami na dziedzińcu oraz jedząc prowizoryczny obiad w przypałacowym parku. Nie chce się iść dalej, ale cóż – czas nagli! Przed opuszczeniem Krasiczyna mijamy jeszcze stary cmentarz żydowski, zdewastowany przez Niemców podczas okupacji, a uprzątnięty staraniem miejscowego proboszcza w 2000 roku.

Cmentarz żydowski w Krasiczynie
Macewy na terenie kirkutu w Krasiczynie

Na wzgórzu napotykamy pozostałości schronów bojowych punktu oporu „Krasiczyn”. To dobra okazja, żeby wspomnieć o „Linii Mołotowa”, która na tych terenach przebiegała wzdłuż Sanu. Po agresji wojsk niemieckich i radzieckich na Polskę w 1939 roku, właśnie San wyznaczał na tych terenach granicę pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem a ZSRR. Wybudowanie więc kompleksu umocnień było naturalnym tego następstwem, a przykłady spotykamy właśnie w Krasiczynie i pobliskiej Dybawce.

Do wspomnianej Dybawki docieramy szlakiem, który oczywiście biegnie inaczej niż ten wyrysowany w aplikacji – znowu należy więc zachować czujność. W wiosce przechodzimy przez ruchliwą drogę Przemyśl – Sanok i rozpoczynamy ostatni etap dzisiejszej wędrówki – podejście na Prałkowską Górę.

Fort VII Prałkowce

Niemal przy samym szczycie Prałkowskiej Góry znajduje się monumentalna budowla – jeden z fortów Twierdzy Przemyśl, powstałej pod koniec XIX wieku. Cała twierdza to fenomen na skalę europejską – jedna z największych i jedyna, która w swojej historii była oblegana aż trzykrotnie.

Nie wchodząc specjalnie w historię, twierdza powstała za czasów zaboru austriackiego. Wtedy to zapadła decyzja o większej ochronie traktów handlowych z Rusi i Lwowa na Węgry i Wiedeń. Podczas I wojny światowej Twierdza Przemyśl była oblegana przez wojska rosyjskie. Następnie podczas drugiej próby przez te same wojska zdobyta, by potem wrócić w austro-węgierskie ręce. Po wojnie system fortów dookoła Przemyśla nie odegrał już znaczącej roli – zmieniły się techniki wojenne i takie budowle przestały mieć strategiczne znaczenie.

Fort Prałkowce
W forcie chyba straszy…

Po zwiedzeniu fortu schodzimy do wsi Prałkowce, która jest już przedsionkiem Przemyśla. Tutaj zamierzamy zrobić sobie dzień odpoczynku i spotkać się ze wspomnianym już przyjacielem. Na szlak wracamy już niebawem, kontynuując naszą wędrówkę przez Podgórze Przemyskie.

Niebieski Szlak Rzeszów-Grybów, dzień 5:


Czytaj dalej: Szlak Karpacki – Pogórze Przemyskie (część 3)


Jeśli ten artykuł Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?

Poniżej nieco więcej zdjęć z tego etapu Szlaku Karpackiego:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *